- Wyślesz te dzieci do Briar Rose House –zaczęła starsza kobieta spoglądając na swojego
bratanka – Po co mają spędzać wakacje w szkole? Weźmiesz te pieniądze i zrobisz
remont, a za resztę zapewnisz im wyżywienie oraz wszystko co będzie im
potrzebne. I proszę Cię mój drogi pośpiesz się bo wakacje zbliżają się wielkimi
krokami. Poinformuj również o wszystkim dyrektora. W razie problemów i pytań
niech dzwonią.
-Dobrze, dobrze ciociu – powiedział nerwowo, biorąc od
kobiety białą kopertę.
- A i pozdrów …. – zaczęła.
-Oczywiście ciociu – przerwał jej, zmierzając szybko do
drzwi – do widzenia ciociu.
Wyszedł z domu i ruszył w kierunku krzywo zaparkowanej furgonetki. Wszedł do środka i mocno zatrzasnął drzwi.
- Co za kobieta- mruknął do kolegi – myślałem, że uda nam
się jakoś poprawić swoje dochody, a ta wyjechała mi z jakimś głupim pomysłem.
-Jakim? –spytał z głupkowatym uśmiechem kierowca.
-Musimy wysłać grupkę dzieciaków na wakacje. Dała mi na to
kasę.
- No widzisz masz kasę , więc w czym problem?
- O matko, aleś ty głupi. Cała kasa na to pójdzie.
-Cała ? –spytał, przekręcając kluczyk w stacyjce. W
odpowiedzi tamten załamał tylko ręce nad brakiem zrozumienia ze strony wspólnika.
– Ty coś wymyślisz – dodał ruszając z piskiem opon.
Wywrócił na to oczami i schował do wewnętrznej kieszeni
marynarki suto wypchaną kopertę .
- A wiesz co? Nawet mam pomysł …. –zaczął zacierając
chytrze ręce.
***
Jedna z najlepszych szkół z internatem w kraju. Koniec roku
szkolnego. Uczniowie z wrzaskiem opuszczali salę gimnastyczną. Plecaki i
walizki choć ciążyły nie przeszkadzały jakoś specjalnie w drodze ku
dwumiesięcznej wolności. Większość nauczycieli wyszła za nimi. Kilkoro uczniów
ze starszych klas stało pod ścianą czekając. Na sali zrobiło się wreszcie
względnie cicho. Dyrektor zszedł z podestu, gdy tylko drzwi za ostatnim z
dzieciaków zamknęły się z hukiem.
- Jak wiecie zaczęły się wakacje. Szkoła zostaje zamknięta
na okres tych paru miesięcy. Niemniej jednak wasi rodzice w tym roku postanowili
zostawić was tutaj, bo nie mogą, z jakiś różnych powodów, się wami zająć .
Normalnie nie praktykujemy czegoś takiego i nie zajmujemy się wami w czasie
lata. Jednakże pojawiły się nowe sprzyjające okoliczności. I ten oto pan tutaj –
wskazał na mężczyznę stojącego obok- zaprasza was w imieniu swojej ciotki do
jej posiadłości Briar Rose
House. Już wszystko zostało z nim ustalone i jutro z samego rana pojedzcie z
profesor Samuels na
całe 2 miesiące wakacji i wrócicie oczywiście na wrzesień na nowy rok szkolny.
A teraz zapraszam was na zewnątrz. Do kolacji macie czas aby spotkać się z
waszymi rodzinami, które przyjechały was odwiedzić.
Cała grupa wyszła z sali, na odchodnym przyglądając się tajemniczemu
mężczyźnie, którego ciotka załatwiła im wakacje. Był on przy kości, ubrany w
beżową, przyciasną marynarkę. Miał rzadkie, ciemne włosy i chytre małe oczka,
które świdrowały wychodzących nastolatków. Za jego plecami czaił się chudy i
tyczkowaty facet o tępym wyrazie twarzy. Obaj podnieśli dłonie i z nieszczerymi uśmiechami pomachali im na
dowiedzenia.
***
Stała przed ciotką z opuszczoną głową, wpatrując się
obojętnie w jej błyszczące, lakierowane buty.
- Dobrze, że tam jedziecie – mówiła kobieta, grzebiąc
jednocześnie w torebce – Może się czegoś przy okazji nauczycie.
W końcu wyciągnęła nieduży, aksamitny woreczek i podniosła
twarz na stojącą przed nią dziewczynę.
- Spójrz no na mnie dziecko – rzekła ostro – Nie będę
wygłaszała żadnych mów pożegnalnych, ani płakała tu z chusteczką, bo sama postanowiłam
Cię tu zostawić. Masz - wręczyła jej
woreczek – Tu są pieniądze na całe wakacje, nie roztrwoń ich. Jesteś dużą
dziewczyną więc nie rób głupstw. Przyjadę na rozpoczęcie roku. – to rzekłszy odwróciła
się na pięcie, poprawiła pomiętą garsonkę i zostawiając w wilgotnej ziemi ślady obcasów,
ruszyła w stronę samochodu.
Nastolatka z goryczą spoglądała na oddalającą się postać.
Schowała pieniądze głęboko do kieszeni i gdy tylko samochód zniknął gdzieś za
drzewami odwróciła się i udała do swojego pokoju.